W Tarocie Głupiec to numer zero. Pustka. Biała karta. Niespisany wyrok. Moment, w którym wszystko może się wydarzyć i często się wydarza. Nieprzewidywalnie, nagle, czasem bez żadnej logiki. Jak w kryminalnych historiach, w których 'to miał być tylko żart’, 'mieli się tylko spotkać’ albo 'wyszła z domu i już nie wróciła’. Nie wie, że przekracza granicę. Nie rozumie, że jest na skraju świata. Jeszcze się śmieje. Jeszcze ufa. Jeszcze tańczy na krawędzi jak dziecko z zapałkami w ręku.
Głupiec to początek, który nie wie, że może być końcem. To jak powiew wiatru, który pachnie wolnością i prochem. Jak krzyk, który jeszcze nie wydostał się z gardła, ale już osiada na płucach. To ktoś, kto patrzy przed siebie z błyskiem w oku i mówi
’Zobaczmy, co się stanie, jeśli to zrobię’. Nie planuje. Nie analizuje. Nie zna siebie. I właśnie dlatego jest niebezpieczny.
Głupiec to impuls, który wymyka się kontroli. To ktoś, kto nie myśli o konsekwencjach. Nie dlatego, że nie chce. Po prostu nie zna ich jeszcze, albo ma je gdzieś. To osoba, która kieruje się sercem albo tym, co w danym momencie pulsuje w niej najmocniej. Emocją, ideą, obsesją. Czasem to ofiara. Czasem sprawca. Czasem jedno i drugie – zamieniające się miejscami, gdy historia nabiera tempa.
Głupiec w cieniu
W kryminalnej narracji Głupiec nie jest ani dobry, ani zły.
Jest brakiem intencji, który prowadzi do tragedii.
Jest pierwszym kliknięciem „ENTER” przed wysłaniem szantażu.
Jest ruchem ręki na szyi kogoś, kto powiedział za dużo.
Czasem to zagubiona dziewczyna, która wsiadła do nieznajomego auta.
Głupiec i powietrze
Żywioł powietrza to umysł, myśl, oddech. Ale Głupiec oddycha zbyt szybko. Nie kontroluje oddechu – on się nim zachłystuje. Nie zatrzymuje się, by pomyśleć. On pędzi, aż świat się zatrzyma za niego. To umysł, który nie zna jeszcze winy. Serce, które nie poznało ciężaru sumienia. I oczy, które jeszcze nie widziały, jak wygląda śmierć z bliska.
Głupiec jako ofiara
To najczęściej młoda osoba, która 'szuka siebie’. Wyrusza w nieznane, nie mając pojęcia, że świat nie zawsze oddycha dobrymi intencjami. Ufna. Czasem zbyt mocno. Chce czegoś nowego. Wrażeń, miłości, ucieczki. I trafia na kogoś, kto potrafi to wszystko obiecać… a potem odebrać.
Takie ofiary często się 'same pakują w kłopoty’ – jak mówią potem media… Ale Głupiec nie pakował się, on po prostu nie znał reguł tej gry.
Głupiec jako sprawca
Tu zaczyna się robić ciekawie. Bo Głupiec jako sprawca to osoba, która jeszcze nie wie, że właśnie przekroczyła granicę. To jego pierwszy raz. Pierwszy raz, kiedy kogoś uderzył. Pierwszy raz, kiedy ukradł. Pierwszy raz, kiedy… poczuł władzę. Nie planował. Nie miał strategii. Po prostu zrobił. A potem może się śmiać. Albo płakać. Albo… nie czuć nic. Bo jeszcze nie wie, kim się staje. To moment, w którym psychopatia budzi się, przeciąga i pyta ziewając 'A może spróbujemy jeszcze raz’?
Głupiec w śledztwie
To zgłoszenie zaginięcia, które wygląda jak ucieczka. To sprawca, który mówi 'to się po prostu stało’. To zbrodnia bez powodu. Brak motywu, brak przeszłości kryminalnej, brak logiki. Tylko czysta, nieprzefiltrowana impulsywność. I pustka – ta sama, co na początku. Bo Głupiec nie myśli o skutkach. On po prostu idzie. A gdzie dojdzie? Zależy, jak bardzo lubi ryzyko… i jak głęboko chce upaść.
Przykłady:
Poznała go w aplikacji. Miał w oczach błysk obietnicy. Pomyślała 'Zobaczę tylko, kim jest. Wrócę przed zmrokiem’. Wsiadła do auta. Nie wróciła. Znalazł ją pies policyjny po trzech dniach. Jej historia zaczęła się jak każda młodzieńcza przygoda. I skończyła się jak każdy kryminał.
Studiował psychologię. Dobrze wychowany chłopak, zero historii przemocy. Pewnej nocy pokłócił się z dziewczyną. Impuls, wrzask, szarpanina. Ona spadła ze schodów. On… nie zadzwonił po pomoc. Patrzył. Dzień później sam się zgłosił. 'Nie wiem, co mi odbiło’ powiedział. Głupiec zrobił pierwszy krok i nie potrafił się cofnąć.
Jedno niedopowiedziane 'dlaczego’?
Jedno niewypowiedziane 'nie rób tego’.
I dzieje się.